Po krótkiej przerwie wracam do Was z nową stylizacją paznokci wykonaną marką, z którą pierwszy raz mam do czynienia - LaBoom. Jeśli jesteście ciekawe, zapraszam do czytania :)
Zacznę od buteleczki, którą widzicie już na pierwszym zdjęciu. Wykonana jest z czarnego plastiku, przez co całe opakowanie jest lekkie, ale dość solidne. Pędzelek dobrze leży w dłoni i łatwo się nim posługuje. Jako absolwentkę edytorstwa osobiście urzekł mnie font użyty w nazwie marki, co sprawia, że całe opakowanie bardzo mi się podoba :D
Konsystencja lakierów jest dość rzadka, ale nie odbiega jakoś znacząco od bardziej popularnych marek. Z lakierami pracuje się bezproblemowo, łatwo je rozprowadzić, dodatkowo warto wspomnieć, że współpracują bez zarzutu z produktami innych firm - do stylizacji użyłam bazy Semilac i topu z Claresy, i nie zauważyłam, żeby cokolwiek złego się działo. Wszystko fajnie się trzyma :)
Krycie jest super - na zdjęciach widzicie dwie cienkie warstwy obu kolorów. Trochę mnie to zaskoczyło, bo spodziewałam się przy rzadkiej konsystencji gorszego krycia, ale wyszło całkiem fajnie. Do stylizacji wybrałam kolory 18 i 32. 18 to pudrowy, lekko "przybrudzony" róż, z kolei 32 to ciemny fiolet podchodzący pod śliwkę. Fiolet będzie dobrym odcieniem na jesień i zimę, ale ten róż chyba od razu wskoczy na listę moich hybrydowych ulubieńców :)
Jak wypada LaBoom w ogólnej ocenie? Według mnie bardzo dobrze - wygodne, lekkie opakowanie, ładne kolory i dobre krycie. Gama kolorystyczna niestety jest jeszcze odrobinę uboga, bo składa się z 40 kolorów, do których kilka dni temu dołączyło 21 nowych, ale biorąc pod uwagę, że to nowa marka, można mieć nadzieję, że pojawi się niebawem więcej odcieni :) Cena waha się w internecie od 19.90zł do ok. 23-24 zł i jak dla mnie jest bardzo dobra, konkurencyjna w stosunku do innych marek. Najłatwiej w tym momencie kupić w hybrydy LaBoom w internecie, chociaż na stronie producenta dostępna jest mapa z oznaczeniem miejsc, w których lakiery można kupić także stacjonarnie.
Tyle ode mnie w ramach recenzji, poniżej jeszcze kilka zdjęć i... ciekawostka :D
Ciekawostka jest taka, że część kolorów LaBoom, które wybrałam do testów, okazały się dokładnym odpowiednikiem hybryd Semilaca. Myślę, że to fajna alternatywa dla osób uczulonych na tę chyba najpopularniejszą markę w Polsce, bo można w gamie kolorów LaBoom znaleźć odpowiedniki swoich ulubionych odcieni. Równocześnie nasunęło mi to pomysł na stworzenie zakładki na blogu właśnie z takimi zamiennikami, odpowiednikami tego samego koloru w innej marce. Ale o tym już innym razem :) Poniżej, na potwierdzenie tej rewelacji, zdjęcia:
Niebawem pokażę więcej kolorów tej marki. Jesteście zainteresowane, czy raczej zostajecie przy sprawdzonych, znanych firmach? :)
Dobrze wiedzieć, że istnieje nowa marka. Twój manicure jest cudowny <3
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńPrzepiękne paznokcie :)
OdpowiedzUsuńPrześliczne kolory i jak cudownie się błyszczą:) Rewelacja :) Czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńCudne kolorki :)
OdpowiedzUsuńPiękny manicure :-))
OdpowiedzUsuńNie używam hybryd, może się kiedyś do nich przekonam, ale wątpię
OdpowiedzUsuńJaka piękna śliwka!
OdpowiedzUsuńKrycie rzeczywiście super :) Piękne kolorki :)
OdpowiedzUsuńFiolet mega! Ja w ogóle nie robię hybryd :D
OdpowiedzUsuńGdzie studiujesz edytorstwo?
W tym momencie na UG :)
UsuńRzeczywiście podobne odcienie, ale tej marki do tej pory nie znałam.
OdpowiedzUsuńZ chęcią dołączam do obserwatorów :)